Cały czas piszemy o zdradach, analizujemy zachowania osób zdradzających i podajemy konkretne przykłady. Ustalamy powody „skoków w bok”, sygnały niewierności i doradzamy jak sobie radzić z tak trudnymi sytuacjami w związku. A co, jeśli nasze obawy o flirt partnera z obcą osobą są bezpodstawne i to właśnie nieuzasadniona nieufność może doprowadzić do realnej zdrady?

Można przytoczyć mnóstwo badań, analiz i raportów pokazujących jak dużym problemem jest obecnie niewierność partnerów. Sytuacja niestety działa też w drugą stronę. Im więcej jest przypadków zdrad, im bardziej temat jest nagłaśniany, tym mocniej podświadomie czujemy, że niewierność partnera może dotyczyć również naszego związku. Uogólniając wszystkie przykłady niewierności, o których przeczytamy, usłyszymy od znajomych czy ujrzymy na własne oczy, zaczynamy myśleć, że na zdradę może również sobie pozwolić nasza druga połówka. Przecież, skoro jest to tak powszechne zjawisko, które już niemal zyskało aprobatę w społeczeństwie (są osoby, które nie tylko nie widzą nic złego w zdradzaniu, ale wręcz popierają tendencję niewierności), to nasz partner jako część tego społeczeństwa także podąży w złym kierunku.

Lekiem na takie myślenie jest uświadomienie sobie, że mimo wspólnych elementów zdrad, za każdą z nich stoją osobne, unikalne motywy dotyczące konkretnej pary. Nie musimy raczej wspominać, że na zachowanie partnerów w związku wpływa nie tylko otoczenie, ale i sytuacja w rodzinie, własne przekonania, zachowanie drugiej połówki i nawet wykształcenie. Według badań CBOS zdrady dopuszczają się częściej osoby młode mieszkające w dużych miastach z lepszym wykształceniem i sytuacją finansową oraz o poglądach lewicowych.

Swój przypadek przesadnie podejrzliwego partnera opisuje jedna z naszych czytelniczek: „Nie muszę chyba mówić, jak przebiegała codzienna kontrola ze strony ukochanego. Przeszukiwanie rzeczy, sprawdzanie telefonu, a kiedy ustawiłam nowe hasła – niekończące się awantury. Oczywiście nigdy nie dawałam mu żadnych powodów myśleć, że go zdradzam. W pracy miałam zespół wyłącznie kobiecy, prawie nie utrzymywałam kontaktów ze znajomymi, a jedyny przyjaciel mieszkał w innym kraju i był osobą bardzo zajętą, więc na pewno nie mógł sobie pozwolić na flirt ze mną. Mimo to byłam wyzywana i nie miałam nawet możliwości udowodnienia, że do żadnej zdrady nigdy nie doszło. Jak wszystko się skończyło? Najpierw zdecydowałam się na „skok w bok”, z czego nie jestem szczególnie dumna, a następnie przyznałam się i odeszłam”.

Jak widzimy, w nieco specyficzny sposób sprawdza się zasada, że wielokrotnie powtórzone kłamstwo staje się prawdą. Bezpodstawne zarzuty konsekwentnie prowadzą do jednego z dwóch zakończeń – odejścia partnerów lub prawdziwej zdrady. W przypadku naszej czytelniczki sprawdziły się te dwa schematy na raz.

Co zatem robić, żeby nie doprowadzić do najgorszego scenariusza?

Przede wszystkim warto pamiętać, że odrobina zdrowej zazdrości jednak może się przydać. W ten sposób można jeszcze mocniej rozpalić ogień pożądania w związku. Źle może się dziać dopiero wtedy, gdy przesadzimy z „zarzutami”. Osoba oskarżona z kolei nie powinna obwiniać partnera o to, że jest „wariatem” i nawet delikatnie sugerować, że konieczna jest wizyta u psychologa. Zawsze spotyka nas to, czego obawiamy się najbardziej, dlatego zamiast pozwalać sobie na myśli o ewentualnej niewierności, jeśli nie ma podstaw do tego, żeby nie ufać drugiej połówce, trzeba pracować nad doprowadzeniem relacji w związku do perfekcji, żeby żaden z partnerów o zdradzie nawet nie myślał. I oczywiście, pod żadnym pozorem nie powinniście czytać wątków na forach o tym, że „on i tak w końcu zdradzi”, a „ona koniecznie poleci na kasę”. Te opinie nie tyle nie mają nic wspólnego z prawdą, co po prostu tworzone są przez pryzmat osobistego doświadczenia konkretnego internauty, dlatego też w żaden sposób nie przekładają się na wasz związek. Również nie warto przenosić doświadczenia z poprzedniego związku na obecne relacje z drugą połówką, bowiem nie jesteście aktualnie z klonem swojego byłego partnera.

Reasumując, jeśli nie ma wiarygodnych sygnałów zdrady, to nie powinniście bezpodstawnie się martwić i obwiniać partnerów. Jeśli natomiast pojawiły się konkretne obawy o to, że druga połówka nie dochowuje wierności, wszystkie rozmowy sprowadzają się do odwetowego oskarżania, a znaleźć dowody zdrady się nie udaje – jedynym rozwiązaniem może się okazać wynajęcie detektywa.