Zazdrość w większości przypadków jest formą przejawu negatywnych emocji. W ujęciu psychologicznym jest to stan frustracji spowodowany obserwacją obiektu zainteresowania i pożądania oraz osoby posiadającej ten obiekt. Traktując zazdrość od strony religijnej, jest to ciężki grzech, który świadczy o braku miłości do bliźniego. W relacjach partnerskich zatem może to być mocny sygnał zanikających uczuć.

Skąd jednak bierze się zazdrość między innymi w związkach? Z jednej strony znajdą się głosy, które twierdzą, że jest to jedno z uczuć pierwotnych, występujących także u zwierząt, które jest z nami od samego początku, a zatem można je jedynie kontrolować, ale nie da się wyzbyć. Są jednak opinie, że zazdrość to jedynie wymysł kultury, który powstał, aby określić stan lęku przed utratą honoru, prestiżu i miłości do samego siebie w skutek, na przykład odejścia partnera.

Niezależnie od tego, czym dla nas jest zazdrość, jej źródła niewątpliwie trzeba szukać we własnej samoocenie. Przy czym to uczucie może świadczyć o wysokim mniemaniu o sobie, jak również o niskim poczuciu własnej wartości i braku pewności siebie. W obu przypadkach zazdrość pojawi się albo wskutek oczekiwań naszego ego, które zawsze chce być w centrum uwagi partnera, albo z powodu myślenia, że jesteśmy pełni wad i niedociągnięć, a zatem każda inna osobą, z którą druga połówka potencjalnie będzie miał kontakt, będzie od nas lepsza i zostaniemy porzuceni na korzyść tego (tej) innego (innej).

Zazdrość może się pojawić nawet szybciej, jeśli do braku zdroworozsądkowej samooceny dorzucimy przekonania z dzieciństwa (że partnerzy w związku nie posiadają własnej strefy prywatnej, zawsze wszystkim się dzielą, spędzają razem czas, a powstała para jest nienaruszalna) oraz nieprzyjemne doświadczenia z poprzednich związków i relacji naszych rodziców.

Od razu zwracamy waszą uwagę, że skutki zazdrości odbiją się w równym stopniu nie tylko na zazdrośniku, ale i na jego partnerze. Obydwoje będziecie odczuwać dyskomfort, frustrację oraz irytację zachowaniem drugiej połówki. Jeden będzie niezadowolony z powodu wyimaginowanego rozpustnego zachowania partnera wobec innych osób, natomiast drugi będzie czuł się niedobrze ze wszechobecną kontrolą i bezpodstawnymi oskarżeniami.

Co zatem robić, jeśli już staliśmy się zazdrośni, będąc w związku? Oczywiste jest, że trzeba popracować nad własną samooceną, która, jak już ustaliliśmy, jest jednym z największych źródeł zazdrości. Jest to jednak długi proces, który potrzebuje dużego wysiłku. W międzyczasie również trzeba walczyć z objawami zazdrości. Przede wszystkim musimy prowadzić dialog wewnętrzny i za każdym razem zwalczać wszystkie „czarne scenariusze”, które pojawiają się w naszej głowie. Jeśli partner spóźnia się na spotkanie lub dłużej siedzi w pracy, niekoniecznie świadczy to o tym, że po drodze pojawiła się osoba do flirtowania, a dlatego, że naszej drugiej połówce naprawdę uciekł autobus, stanęło auto albo zbliża się deadline dużego projektu.

Tak samo trzeba racjonalnie podchodzić do sytuacji, kiedy widzimy, że partner często rozmawia z obcą osobą i od razu zaczynamy przez to być zazdrośni. Współrozmówca niekoniecznie musi pociągać naszą drugą połówkę seksualnie, a jedynie może okazać się ciekawą osobą mającą dużo do powiedzenia na wspólny temat. Z tego też wynika druga rada dla wszystkich zazdrośników. Partnerom trzeba dawać trochę więcej wolności. Przecież ich zainteresowania nie powinny ograniczać się waszą osobą. Mają również znajomych i przyjaciół, których znali jeszcze zanim pojawiliście się w ich życiu i z którymi chcą spędzić trochę czasu. Z pewnością z niektórymi osobami łączy ich wspólna pasja, mogą też chcieć poświęcić wolną chwilę ulubionemu hobby, a w niektórych przypadkach po prostu potrzebują odrobinę samotności, żeby się zresetować i „naładować baterię”.

Rozumiejąc to i dając drugiej połówce trochę prywatnej przestrzeni, my również możemy przypomnieć sobie o swoich dawnych pasjach. Powrót do zapomnianych hobby lub odkrycie nowych pomoże szybciej i sprawniej zapomnieć o zazdrości, a może nawet całkowicie ją pokonać.

W walce z zielonookim potworem zazdrości i jednocześnie podczas pracy nad własną samooceną, musimy również uważać na głosy z zewnątrz. Zdarza się tak, że zazdrość jeszcze bardziej podsycają znajomi i przyjaciele, mówiąc, że widzieli naszą drugą połówkę w „kompromitującej” sytuacji, co może świadczyć, na przykład o niewierności i początku wielkiej zdrady. Warto pamiętać, że jest to jedynie perspektywa osoby trzeciej i rzeczywistość może okazać się zupełnie inna. Przyjaciele mogą się mylić w swoich stwierdzeniach, a dalsi znajomi w ogóle mogą chcieć zrujnować wasz idealny związek, ponieważ oni z kolei są zazdrośni o wasze szczęśliwe relacje.

Ostatnim kołem ratunkowym, które dodatkowo pomoże rozwiać wszystkie wątpliwości, jeśli już posłuchamy kogoś w kwestii „nieodpowiedniego” zachowania naszego partnera, może być bezpośrednio szczera rozmowa z naszą drugą połówką. Najpierw my musimy otwarcie powiedzieć o wszystkich naszych wątpliwościach, obawach i nieprzyjemnych odczuciach, a następnie partner powinien pomóc nam uporać się z naszymi lękami i uczuciem zazdrośnika poprzez przedstawienie sytuacji z własnej perspektywy. Pamiętajmy, związek to czasem wielki kompromis. Nasza niska samoocena może nam mówić, że przegrywamy na tle wszystkich innych, że mamy więcej wad niż zalet, ale to właśnie nas wybrał nasz partner lub partnerka nie zważywszy – a może nawet nie zauważając – na nasze niedociągnięcia i to my musimy zadbać o komfort w relacjach poprzez, między innymi, uszanowanie prawa drugiej połówki do prywatności.

Może się jednak zdarzyć tak, że staniemy się zazdrośnikami zupełnie niebezpodstawnie. Kiedy nasz partner daje nam kolejne powody do myślenia o jego niewierności, nie warto tkwić w niepewności i obawach o wspólną przyszłość. Pomóc w odkryciu zdrady i potwierdzeniu lub obaleniu obaw z pewnością pomoże licencjonowany detektyw.