Boidudek, czy racjonalista?

Od najmłodszych lat rodzice uczyli mnie samodzielności i pokazywali wartość intelektu. Mężczyzna mojego życia – tak Karina zwykła nazywać swojego tatę – od zawsze obsypywał mnie komplementami i traktował jak prawdziwą księżniczkę, ale pozwalał mi podejmować własne decyzje i ponosić ich konsekwencje. Takiej relacji oczekuję od mężczyzn na obecnym etapie. Zarabiam, jestem niezależna, samodzielna, ale to, że nie chcę uwiesić się na facetcie nie oznacza, że w ogóle go nie potrzebuję. Potrzebuję, ale takiego, który dorówna mi kroku albo przynajmniej nie będzie ograniczał. Przypomina mi się pewna historia z dzieciństwa. Wiadomo, że w podstawówce dziewczyny nigdy nie bawią się z chłopakmi. Wręcz ze sobą rywalizują. Ja i Paweł byliśmy wyjątkami. Spędzaliśmy ze sobą wszystkie przerwy, dopóki nie wygrałam z nim w dwa ognie. Na następnej lekcji, chyba w zemście, obciął mi pokaźny kosmyk włosów. Byłam zrozpaczona. Kiedy tata odebrał mnie ze szkoły odgrażałam się, że obetnę go na łyso przy pierwszej lepszej okazji. Tata powiedział tylko „Skarbie, niemartw się. Słabi chłopcy nie lubią dziewczynek, które są lepsze od nich. Zrobimy Ci piękną fryzurę”. Tego samego dnia zasiadłam na fotelu fryzjerskim, ale z Pawłem nie zamieniłam ani jednego zdania. Dziś wspomnienie tej historii wywołuje salwy śmiechu, ale słowa mojego taty są dla mnie coraz bardziej aktualne, bo z mojej obserwacji wynika, że coraz więcej wykształconych i niezależnych kobiet nie może znaleźć mężczyzny, który nie będzie się ich bał. – tak brzmi fragment listu naszej czytelniczki.

 

Dawniej role społeczne były jasne. Mężczyźni dbali o byt rodziny, a kobiety zajmowały się domowym ogniskiem. Dzisiaj granice się rozmyły. Każda jednostka może robić to, na co ma ochotę. Mężczyźni coraz rzadziej biorą odpowiedzialność za rodzinę, coraz później wyfruwają z matczynego gniazda i zaczynają żyć na własny rachunek, a coraz częściej podejmowanie ważnych decyzji zrzucają na swoje partnerki. Kobiety irytuje to, że ich partnerzy często wymagają opieki, nie mniejszej niż dzieci. Mężczyźni winą za zaistniałą sytuację obarczają zjawisko emanypacji i feministki. Według nich uniezależnienie kobiet i przejęcie przez nie pewnych zachowań i obowiązków pozwoliło im przestać udawać twardzieli, którzy sobie ze wszystkim radzą. Co w takiej sytuacji robią kobiety? Kobiety starają się odnaleźć w nowej rzeczywistości przejmując wiele zadań, za które do tej pory nie były odpowiedzialne i albo nie angażują się w związki albo zabijają się o wartościowych mężczyn tracąc przy tym ostatek swojej kobiecości i godności. Czy to faktycznie nowy porządek, czy wyłącznie chwilowa moda? Dlaczego kierujemy się powszechnymi przekonaniami i dokąd to wszystko prowadzi?

 

Na początek należałoby zadać sobie pytanie: czy mężczyźni rzeczywiście boją się kobiet i jeśli tak, to jakich? Z wielu badań wynika, że najmniejszym powodzeniem cieszą się zaborcze, pragnące dominować w każdym aspekcie życia i agresywne panie.

Pora, więc na drugie pytanie: czy każda niezależna i samodzielna kobieta musi być zaborcza i apodyktyczna? Otóż nie. Często myślimy stereotypami, dlatego zaradne i samodzielne kobiety postrzegane są jako zimne, cyniczne istoty, które zdominują każdego napotkanego na swojej drodze samca. Jak jest w rzeczywistości? W rzeczywiostości specjaliści od związków wyróżnili kilka typów kobiet, od których mężczyźni stanowczo stronią. Do najpopularnieszych należą:

  • matki polki, które zrobią wszystko za swojego mężczynę, oby tylko okazać mu troskę,
  • bluszcze, które oplatają swoich partnerów od stup do głów wymagając od nich nieustannych deklaracji i spędzania czasu wyłącznie we dwoje,
  • królewny, które żądają od swoich mężczyzn by nieustannie je wielbili,
  • bezwzględne i asertywne, które wszystkie decyzje podejmują bez jakiejkolwiek konsultacji i nie widzą potrzeby wyznaczania granic pomiędzy asertywnością, a ciągłą i bezpodstawną krytyką,
  • modliszki, które swoją fizyczność wykorzystują do usidlania mężczyzn, a rozkochanego partnera wykorzystują, upokarzają i porzucają,
  • rozrywkowe lalki, które nie mają wygórowanych wymagań i często zmieniają obiekty westchnień.

Jeśli nie zaklasyfikowałaś się w żadnej z wymienionych kategorii możesz być przekonanna, że nie chodzi o zwykły męski strach. Pora tylko czekać na wymarzony ideał.

 

Przyszedł więc czas, aby zastanowić się nad ostatnim pytaniem: jaki jest ideał kobiety i mężczyzny? Pewnie od razu chciałaś/chciałeś powiedzieć, że ideałów nie ma. Nie bądź pesymistą, każdy ma jakiś swój ideał i spotyka na swojej drodze osoby mniej lub bardziej zbliżone do tego typu. Wbrew pozorom obie strony jako podstawowe cechy wymieniają: opiekuńczość, czułość, troskliwość, ale też pewność siebie, czy zaradność. Kobiety potrzebują mężczyzn, którzy nie będą ich ograniczać, ale dopingować i motywować do podejmowania nowych wyzwań. Facetów, którzy schłodzą szampana, by świętować jej skuces, ale także pocieszą po porażce. Mężczyźni chcą partnerek, które będą pewne siebie i dominujące w sferze zawodowej, a czułe i ugodowe w domu. Chcą psychicznego wsparcia i zrozumienia.

 

Zapewne w społeczeństwie znalazłoby się wiele przypadków, zarówno wśród płci pięknej, jak i tej odrobinę brzydszej, o których można powiedzieć „boidudek”. Jednak w większości nie o sam strach chodzi. Niektórzy ludzie instynktownie wyczuwają, czy druga osoba może być kompanem na resztę życia. Podsumowując zarówno mężczyźni, jak i kobiety szukają partnera, który dorówna im kroku, pomoże się realizować, zmotywuje do podejmowania nowych wyzwań, pochwali, a w niektórych sytuacjach także pocieszy. Dlatego jeśli mężczyzna spotyka na swojej drodze kobietę, która wyznaje inne wartości lub nie dorównuje mu kroku nie decyduje się na wspólną starość. Tak samo zachowują się panie. Mając do czynienia z faetem, który od adrenaliny woli wygodne kapcie i telewizor starają się przejąć na siebie jak najwięcej obowiązków, nie pokazując swoich słabości. A brak poczucia bezpieczeństwa nie pozwala im się do końca otworzyć.

 

Sytuacja na pewno przybierze inny wymiar, gdy na Twojej drodze pojawi się ta właściwa osoba, dlatego nie można tracić nadziei, na to, że pewnego dnia spotkasz swój ideał.