Część 2: Kim jesteś?

Wtorkowy poranek okazał się zapowiedzią zmian. Uchylone drzwi wpuściły do sypialni zapach porannej kawy, który był dla Anny miłym zaskoczeniem. Sięgnęła po telefon. Jego ekran poinformował ją o nieodebranym połączeniu.

– Kto mógł dzwonić tak wcześnie? – pomyślała patrząc na nieznany jej numer. Kiedy jednak spojrzała na zegarek zrozumiała, że spała dłużej niż zazwyczaj. Było kilka minut przed dziesiątą. Anna powoli usiadła na łóżku wybierając polecenie ,,oddzwoń”. Kilka minut później wyraźnie zadowolona opuściła sypialnię prowadzona zapachem kawy.

– Dzień dobry kochanie! – powitał ją Piotr czule odgarniając z jej twarzy kosmyk włosów – przepraszam, że nie obudziłem cię wcześniej, ale spałaś niespokojnym snem. Rano wydawałaś się spokojniejsza, więc chciałem, abyś choć chwilę odpoczęła.

– To miłe z twojej strony – odpowiedziała Anna dyskretnie się uśmiechając.

– Czuję, że za tym uśmiechem kryje się coś więcej niż wypoczęta żona! – zaczął droczyć się Piotr.

– Ehh… nic się przed tobą nie ukryje! Ale tak – masz rację. Rozmawiałam przed chwilą z asystentką dyrektora jednego z banków. Zaprosili mnie na rozmowę i to jeszcze dzisiaj!

– Cudownie! – Piotr podał żonie filiżankę świeżo zaparzonej kawy – W takim razie będziesz dzisiaj zajęta. Trzymam kciuki i uciekam, bo jestem już spóźniony!

– Jak to? – zdziwiła się Anna – wróciłeś tak późno i już wychodzisz?

– Tak… Powiedziałem szefowi, że chcę, aby zwiększył mi ilość godzin i wziął to bardzo dosłownie. Mam zaplanowane na dzisiaj cztery operacje! Muszę już iść. Powodzenia na rozmowie! Im szybciej dostaniesz pracę, tym szybciej będę mógł się porządnie wyspać!

Anna szeroko otworzyła oczy. Zrezygnowała z pracy dopiero kilka dni temu, a niedługo znajdzie przecież nową. Czy tak wygląda wsparcie, które obiecał jej mąż? Piotr szybko odczytał ten znak.

– Hej, hej! Przecież żartuję! Będę brał dodatkowe dyżury tak długo, jak tylko będzie to potrzebne. Nic się nie martw. Dopóki nie znajdziesz nowej pracy, ja będę pracował za nas dwoje! – Anna nie była pewna czy właśnie takiej odpowiedzi oczekiwała, ale rozbrajający uśmiech Piotra sprawił, że nie mogła się dłużej dąsać.

Kobieta dopiła kawę i ruszyła w stronę garderoby. Wybrała klasyczną białą bluzkę i ołówkową spódnicę, która podkreślała jej idealną figurę. Godzinę później była już gotowa. Wsiadła do auta i ruszyła w stronę centrum. Starała się jechać ostrożnie, ponieważ wczorajsza ulewa pozostawiła na ulicach swój ślad. Śliskie drogi nie przeszkadzały jednak aż tak bardzo jak korki, które zdawały się ciągnąć w nieskończoność. Anna była już tylko dwie ulice od banku, a mimo to czuła, że może nie zdążyć. Nerwowo zerkała na zegarek – zostało jej tylko 10 minut. Kolejny raz sprawdziła lusterka szukając sposobu na ucieczkę z zatłoczonej ulicy i… zastygła. Kilka aut za nią stało czarne Audi. To samo Audi, które widziała poprzedniego wieczora. To samo Audi, które jechało za nią, kiedy ostatni raz wracała z pracy. To samo Audi, które od kilku tygodni widziała z okna swojego biura.

Anna otworzyła drzwi i wysiadła z samochodu. Pewnym krokiem ruszyła po dwupasmowej jezdni w stronę kierowcy. ,,Kim jesteś? Czego chcesz?” – myślała nie zważając na to, że ponownie zaczął padać deszcz. Małe strużki spływały po jej twarzy, ale nie mogła odpuścić. Musiała wiedzieć kto i dlaczego śledzi ją kolejny raz. Deszcz był coraz silniejszy, a ona była już tak blisko… Plan nie był jednak doskonały, a dźwięk silnika wydał jej się głośniejszy niż kiedykolwiek. W osłupieniu patrzyła, jak auto odbija w boczną uliczkę i zrozumiała jak wielki popełniła błąd. Jej spotkanie właśnie w tym momencie miało się rozpocząć, a ona stała na środku ulicy – przemoczona i  popędzana klaksonami spieszących się kierowców, którym zablokowała drogę. Odwróciła się widząc zielone światło. Biegnąc do auta wiedziała już, że może zapomnieć o pracy. Nie to było jednak problemem. Tym razem była już pewna, że nie jest bezpieczna. Dostała jasne ostrzeżenie, aby milczeć. Wiedziała zbyt dużo, aby nie bać się o swoje życie.