Część 5
Ciężkie chwile
Tydzień upłynął spokojnie. Od kilku dni Anna nie widziała także auta, które wzbudzało w niej dreszcze. Nie bez znaczenia był fakt, że jej dotychczasowe doświadczenie przekonało dyrektora banku, że jednak warto jej zaufać. Nawet Piotr wydawał się bardziej dostępny, cieplejszy, troskliwszy…
Romantyczna kolacja miała być początkiem nowego etapu w życiu Anny. Przez cały wieczór Piotr powtarzał jak bardzo jest z niej dumny i jak mocno w nią wierzył. Ilość komplementów wprawiała kobietę w zakłopotanie, ale nie ukrywała, że było jej miło. Siedzieli w ich ulubionej włoskiej restauracji. Delikatna muzyka w tle koiła wszelkie rany, które pojawiły się między małżonkami w wyniku ostatnich nieporozumień. Przyszłość w końcu miała jasne barwy.
– Cieszę się, że wszystko się ułożyło – powiedział Piotr – wiem, że miałaś za sobą ciężkie chwile. Nie wyobrażam sobie jak taka kobieta sukcesu jak ty wytrzymała miesiąc w domu! – droczył się z żoną, gładząc ją po ręce – Co powiesz na kino? Ten wieczór nie musi się jeszcze skończyć. Tak mało czasu spędzaliśmy ostatnio razem.
– Nie poznaję cię! – odparła Anna – Ale pomysł bardzo mi się podoba. Poprosisz o rachunek? Za chwilkę wrócę – zalotnie puściła oczko i ruszyła w stronę eleganckiego korytarza, aby poprawić makijaż. Tego wieczoru wyjątkowo zależało jej na tym, aby podobać się mężowi. Po krótkiej chwili wróciła na salę zastając pusty stolik. Spokojna muzyka zakłócona została przez krzyki dobiegające z dziedzińca restauracji. Gwar gości uniemożliwił rozróżnienie słów. Anna była jednak pewna, że jeden z głosów należał do jej męża.
Kiedy opuściła restaurację zastała samotnie stojącego Piotra. Mężczyzna był wyraźnie zdenerwowany. Kształt kieszeni wskazywał na dłonie zaciśnięte w pięści. Na uśmiechniętej dotąd twarzy malowało się niezadowolenie. Zanim zdążyła spytać co się stało pojawił się przed nią obraz, o którym udało się jej już zapomnieć. Czarne auto bezlitośnie zakłóciło wieczorny spokój niemalże pustej ulicy. Za kierownicą siedziała ona… blondynka… piękna, drobna blondynka, która z zaciśniętymi ustami patrzyła wprost przed siebie tak, jakby nie widziała wpatrującej się w nią pary. To nie mógł być przypadek, na pewno nie. Wszystko zaczęło składać się w całość.
– Kim jest ta kobieta? – Anna daleka była od spokoju, który towarzyszył jej jeszcze przed chwilą.
– Kochanie, proszę cię… to nie ma znaczenia.
– To nie ma znaczenia?! – nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała – Oczywiście, że to ma znaczenie! Ta kobieta śledzi mnie od tygodni, a ty mówisz mi, że to nie ma znaczenia?!
– Nie tutaj – syknął przez zęby Piotr – nie potrzebuję kolejnej sceny. Ta wariatka to matka jednego z moich pacjentów. Małego chłopca z porażeniem kończyn. Od początku mówiłem jej, że szanse na wyleczenie jej syna są niewielkie, ale po udanej operacji ta kobieta kompletnie straciła rozum! Nie dociera do niej, że rehabilitacja to nie kwestia tygodni, a miesięcy. W tym przypadku może nawet lat. Ona chce rezultatów już teraz, a mnie oskarża o poświęcanie jej dziecku niewystarczającej ilości czasu. Tylko, że teraz wszystko w rękach rehabilitantów. Ten chłopiec został już nawet wypisany z oddziału. Proszę cię Anno… proszę cię… zignoruj tę sytuację. Kontynuujmy nasz wieczór. On nie musi się jeszcze skończyć…
Wzrok Anny jasno dał do zrozumienia, że ta historia zupełnie jej nie przekonała. Pewnym krokiem ruszyła w stronę samochodu. Przez całą drogę powrotną panowało milczenie. Milczenie uderzające tak, jak najgłośniejszy krzyk. Jak krzyk, który przerwał ich romantyczne wyjście. Krzyk atrakcyjnej blondynki, która jakimś cudem wiedziała gdzie znaleźć Piotra w sobotni wieczór…
Wrócili do domu wcześniej niż planowali. Dużo wcześniej. W ciągu kilku minut wyrósł między nimi mur, którego nie można było obejść.
– Anno… Aniu… – wyszeptał Piotr.
– Idę spać. Przyjdź do sypialni tylko wtedy, kiedy dorośniesz do powiedzenia mi prawdy. – Anna zamknęła za sobą drzwi. Nasłuchiwała kroków, ale zamiast się zbliżać oddalały się w kierunku drugiego końca domu. Anna była załamana. Zrozumiała, że jej idealne życie było dalekie od perfekcji.
Niedzielny poranek przerwał krótki dźwięk telefonu. Anna niechętnie i powolnie sięgnęła po komórkę, którą poprzedniego wieczoru zostawiła na nocnej szafce. Zaspanymi oczami odczytała wiadomość, która po wieczornych przejściach mówiła więcej, niż Anna chciałaby usłyszeć. Na ekranie widniało tylko jedno zdanie: Mam dla Ciebie informacje.